Za najbardziej wietrzne miejsce na Ziemi uznawana jest Zatoka Commonwealth na Antarktydzie. Wiatry osiągają tam prędkość 322 kilometrów na godzinę. Silne wiatry, jak huragany, występują na całej kuli ziemskiej, a najsilniejsze z nich nie tylko unoszą w powietrze samochody i domy, ale mogą zmieniać historię i prowadzić do rozpadu państw.
Według teorii głoszonej między innymi przez amerykańskiego naukowca Josepha Birsella, to potężny sztorm szalejący 50 000 lat temu zaniósł żeglujących na tratwach mieszkańców Azji do Australii. Tam stali się pierwszymi mieszkańcami tego kontynentu.
Kubilaj chan – wnuk Czyngis Chana – dwa razy próbował podbić Japonię. W roku 1274 zgromadził około tysiąca okrętów – jednak większość została rozbita przez tajfun. Zginęło około 13 tysięcy ludzi. W roku 1281 tajfun zatopił także kolejną flotę inwazyjną - zniszczył 4 tysiące okrętów. Zginęło około 100 tysięcy najeźdźców. Nic dziwnego, że Japończycy uznali tajfun za boską interwencję (kamikadze, czyli „boski wiatr”).
Niepomyślne wiatry i sztormy pomogły Anglikom w rozbiciu hiszpańskiej Wielkiej Armady. Gdyby Hiszpanom udało się podbić Wyspy Brytyjskie, nie byłoby nie tylko Imperium Brytyjskiego, ale także niepodległych Niderlandów i Stanów Zjednoczonych - pisze Laura Lee w książce „Gdyby nie pogoda…. Jak pogoda zmieniała historię”.
Za najbardziej wietrzną okolicę uchodzi Commonwealth Bay na Wybrzeżu Jerzego V na Antarktydzie. Wiatry osiągają tam prędkość 322 kilometrów na godzinę. Jednak najsilniejszy podmuch wiatru o źródle innym niż tornado odnotowano w amerykańskim obserwatorium na Mount Washington 12 kwietnia 1934 r. – 371 km/h.
Tornada występują na wszystkich kontynentach z wyjątkiem Antarktydy, ale najczęstsze są w Ameryce Północnej. W Alei Tornad, na Wielkich Równinach USA, występuje przeciętnie 1,5 tornada dziennie, a w roku 1974 w ciągu 16 godzin 148 tornad uderzyło w 11 stanów, zabijając 315 osób i raniąc ponad 5 300 - można przeczytać w książce „Pogoda” Bruce’a Buckleya, Edwarda J. Hopkinsa i Richarda Whitakera.
Podczas katastrofalnego huraganu na wyspie Galveston w Teksasie zginęło 8000 osób. Przyczyną zniszczeń były przede wszystkim niesione wiatrem fale o wysokości dochodzącej do 6 metrów. Pewnemu koniowi udało się jednak ocaleć. „Wyważył drzwi wejściowe w domu, wszedł po schodach na piętro i przebywał tam przez dwa dni. Dom, jako jeden z nielicznych, ocalał – opisał Stephen J. Spignesi w swojej książce „100 największych katastrof wszech czasów”.
Podczas huraganu San Ciriako w Puerto Rico zginęły około trzy tysiące osób. Głównym niebezpieczeństwem okazały się latające w powietrzu dachówki, belki i arkusze blachy.
10 sierpnia 1856 r. czterystu mieszkańców wyspy Dornier zebrało się na wielkim balu w hotelu Trade Wind. Cały hotel został zmyty do morza – ocalało 40 osób.
Podczas huraganu w Alabamie 27 lipca 1819 r. wiele osób ucierpiało jakoby z powodu niesionych wiatrem żółwi i aligatorów. Tornada potrafią też zrywać z ludzi odzież a nawet oskubać kurczaki z piór. Rekord odległości przebytej przez porwany wiatr przedmiot (360 km) należy do czeku bankowego, który trafił z Kansas do Nebraski. Porywane były też żelazne dźwigary czy samochody a nawet nawierzchnie autostrad. Wiatr porywał w powietrze ludzi, ale także świnie, konie czy krowy. „Trzystanowe tornado" 25 marca 1925 r. wyssało z jadącego samochodu cztery osoby i upuściło na ziemię bez szkody, podczas gdy z pojazdu zostały porozrzucane kawałki.
Do najbardziej osobliwych należy przypadek kościoła metodystów w Swan Quarter (Karolina Północna), który został przeniesiony z miejsca na miejsce wskutek fali powodziowej wywołanej przez huragan z roku 1876.Pierwotnie wierni chcieli zbudować kościół na działce w centrum miasta, jednak właściciel ziemi, pan Sadler nie chciał jej sprzedać. W końcu niewielki kościół z muru pruskiego powstał na peryferiach.
W przeddzień poświecenia budowli okolicę nawiedził huragan, a miasto zalały fale wysokie na półtora metra. Rano następnego dnia pogoda się uspokoiła, a wtedy kościół zsunął się z fundamentów i zaczął płynąć ulicą, po czym zakręcając w lewo osiadł na upatrzonej działce. Pan Sadler postanowił oferować ziemię kongregacji, która zbudowała kościół.
Oprócz tragicznych, tornada miewały też zabawne skutki. Na przykład 27 maja 1896 r. w Saint Louis A. M. Meintz przygotowywał się właśnie do przebudowy domu i zamierzał usunąć dach dwupiętrowego budynku, gdy tornado zerwało dach, pozostawiając nietkniętą resztę. Ponieważ Meintz był ubezpieczony, dostał odszkodowanie za utratę niepotrzebnego mu dachu – opisuje Randy Cerveny w książce „Wielkie katastrofy klimatyczne i anomalie w dziejach”.
W miejscowości North Branch w Minnesocie 6 czerwca 1906 r. tornado zburzyło dom i przeniosło kredens pełen porcelany na odległość 20 metrów – nic się nie stłukło. Całkowicie zburzony został dom pana Ingletta, w momencie, gdy trzymał wnuka na kolanach, siedząc na kuchennym krześle. Choć pozostałe meble przeleciały nawet siedem kilometrów, dziadek i wnuk pozostali na miejscu i nie odnieśli obrażeń. Oderwana poprzeczka krzesła, na którym siedzieli przebiła na wylot pień dużego drzewa i utkwiła w nim.
Najbardziej katastrofalnym wiatrem w udokumentowanej historii był cyklon tropikalny, który spustoszył ówczesny Wschodni Pakistan 12 listopada 1970 r. Według ostrożnych szacunków zginęło 300 000 osób - głównie w wyniku zalania nisko położonych terenów przez fale przypływu o wysokości sięgającej 15 metrów. Ówczesny rząd Pakistanu nie pomógł ofiarom żywiołu, co doprowadziło do buntu i oddzielenia się wschodniej części Pakistanu – obecnego Bangladeszu – napisał Randy Cerveny w książce pt. „Wielkie katastrofy klimatyczne i anomalie w dziejach”.