Drzewa są tak "zaprogramowane", by - nim puszczą pączki - doświadczać określonej dawki zimna, a potem - ciepła. Dlatego też są najbardziej wrażliwe na nietypowe ocieplenie, które pojawia się na przełomie zimy i wiosny.
Moment pojawienia się pierwszych liści na drzewach czy kiełkowania siewek może oznaczać dobre plony albo straty. Jeśli kiełki ruszą zbyt wcześnie, powstałe z nich liście może zmrozić późny przymrozek, jeśli ruszą zbyt późno - mogą na czas nie wyrosnąć. Postępujące zmiany klimatu oznaczają coraz cieplejsze zimy, więc rośliny będą coraz bardziej wrażliwe na zmiany różnych okresów wegetacji, a tradycyjnie stosowane przez rolników sposoby przewidywania sezonu mogą się okazać zawodne - wynika z nowych badań Jamesa Clarka, profesora nauk o środowisku i biologa z Duke University (USA).
Clark zastanawiał się, w jaki sposób drzewa "podejmują decyzję" o rozpoczęciu wegetacji. Wraz z zespołem opracował on statystyczny model, który daje pojęcie o tych procesach i czasie ich zachodzenia. Wyniki swojej pracy badacze opisali w "Global Change Biology". Jak twierdzą, "w roku istnieje określony czas, kiedy ocieplenie ma największe konsekwencje". W Stanach Zjednoczonych okres ten przypada od połowy lutego do połowy marca - kilka tygodni wcześniej niż rozwija się większość pączków roślinnych.
Dlatego właśnie nietypowe ocieplenie w końcu zimy i wczesną wiosną ma największy wpływ na czas budzenia się roślin - zaznacza Clark.
Przybliżone pojęcie o tym, kiedy pojawią się liście - i kiedy można bezpiecznie siać albo wysadzać spod folii młode warzywa czy rośliny ozdobne - rolnicy i ogrodnicy zyskują z obserwacji średnich temperatur powietrza. Sprawdzają oni, przez ile dni w określonej porze roku termometr pokazuje temperatury wyższe lub niższe od średniej. "Taki model ma największy sens przy niezmiennym klimacie" - zauważa Clark. Z nowych badań wynika, że model ten może się stracić niewiarygodność, kiedy temperatury nazbyt odbiegną od historycznych norm.
W swojej pracy naukowcy wykorzystali wyniki eksperymentu prowadzonego w lasach Duke Forest w Karolinie Północnej i w Harvard Forest w Petersham. Kępy miejscowych drzew naukowcy osłonili czymś w rodzaju otwartych od góry cieplarni, w których kontrolowali temperaturę. Część komór była nieogrzewana, a niektóre ogrzewano do temperatury o 3 albo o 5 st. C wyższej, niż średnia temperatura otoczenia.
Podczas wyjątkowo łagodnej zimy w 2012 r. w lesie Duke Forest komora z temperaturą wyższą o pięć stopni, w ogóle nie przemarzała - informuje Clark. Tymczasem drzewa są "tak zaprogramowane, aby doświadczać określonej dawki zimna, a dopiero potem - ciepła" - podkreśla badacz. Zanim przyszło ocieplenie, za mało było chłodu, który by sygnalizował bliskość wiosny. "Sezon, w którym roślina jest uśpiona, jest bardziej złożony, niż sądziliśmy" - podkreśla Clark. Nie każda roślina jest się w stanie do tego przystosować.